Spojrzenie na Uważność
Maciej Magura "Góralski"

Spojrzenie na Uważność

 

 

 

Dzogczen Ponlop Rinpocze

 

Przełożył Maciej "Magura" Góralski

 Artykuł niniejszy jest kolejną częścią cyklu dotyczącego pracy z emocjami. Część Pierwsza, "Emocje - Czym naprawdę są?", ukazała się w poprzednim numerze pisma Bodhi. 
W Części Pierwszej Rinpocze prezentuje trzy różne sposoby postrzegania emocji. Każdy z nich łączy się z odpowiednią metodą pracy z emocjami w działaniu.
W niniejszej części Rinpocze przedstawia trójstopniową technikę pracy z emocjami, jak również ukazuje stopniową ścieżkę przemiany intensywnej energii emocji w doświadczenie mądrości.

Wyjątek z Części Pierwszej

Gdy osiągamy głębsze zrozumienie naszych emocji, możliwym staje się postrzeganie intensywnej energii, która im towarzyszy oraz praca z tą energią w sposób głęboki i zręczny.

W naukach buddyjskich znaleźć można trzy różne podejścia do emocji, trzy odmienne spojrzenia. Po pierwsze, można uważać emocje za wrogów lub za trucizny, które szkodzą nam i naszemu duchowemu rozwojowi. Po drugie, można uważać emocje za przyjaciół, którzy wspierają nasz rozwój. Po trzecie, można postrzegać je jako przejawy oświeconej mądrości.Każdemu z tych poglądów towarzyszy odpowiednia metoda, konkretne podejście do pracy z emocjami. Kiedy postrzega się emocje jako truciznę, to najlepiej będzie je porzucić lub usunąć. Kiedy widzimy w nich przyjaciół lub wsparcie, to najlepiej będzie jeśli uda się nam wykorzystać ich podstawową energię, aby przemienić wzorce negatywne w pozytywne. Gdy postrzega się je jako oświeconą mądrość, emocje jako takie stają się bezpośrednio ścieżką. Co więcej, gdy już posiadamy tego typu zrozumienie emocji i metod pracy z nimi, możemy użyć szczególnej, trójstopniowej techniki, którą można zastosować, gdy pojawia się jakaś silna emocja. Trzy stopnie tej techniki to: "pełna uważności przerwa", "wyraźne widzenie" i "puszczanie". Stosowanie tej techniki jest korzystne gdyż chroni przed owładnięciem emocjami i pozwala nam dostrzec szerszy kontekst, w którym emocje powstają. Zbliża nas ku doświadczeniu ich prawdziwej natury.

Uważność: Podstawa Pracy z Emocjami

Podstawą pracy z emocjami jest uważność. Dlatego też pierwszy z trzech stopni nazywa się: "pełna uważności przerwa".

W Sutrze Klejnotu Koronnego Budda powiada: Splamienia (sanskr. klesia) nie powstaną u tych, którzy posiedli uważność. Nie będzie okazji, aby mara zaczęły swe podchody. Nie będą oni wędrować w dół po złej ścieżce. Uważność jest jak brama. Nie pozwoli, aby podstawa umysłu i myśli zbłądziły na drogę niecnoty. 

Klesia do konfliktowe emocje. Mara oznacza pokusy lub przeszkody, które napotyka praktykujący. Czasem są to negatywne energie, będące naszymi własnymi projekcjami. Gdy się je uosabia, mogą się przejawić jako demoniczna obecność. Ważne jest, aby nasze zrozumienie było wspierane słowami samego Buddy. Jeżeli uważamy się za buddystów to nie wystarczy opierać się tylko na słowach lamy czy guru, nie znając jednocześnie tego, co rzekł sam Budda.

W tekście Bodhiczarjawatara, wielki nauczyciel Szantidewa również porównał uważność do bramy. Solidna, dobrze zbudowana brama uchroni dom przed ingerencją osób niepożądanych. Podobnie, mocna uważność uchroni umysł przed inwazją zakłócających emocji. Porównał on emocje do złodziei, którzy nieustannie czyhają na okazję do działania. Jeżeli damy im jakąkolwiek sposobność, z pewnością ukradną naszą cnotę. Gdy tylko zapomnimy zamknąć bramę umysłu, owe trudne emocje wykorzystają sposobność by wejść i ukraść jak najwięcej skarbów duchowych wartości. Jednak, mając silną uważność jesteśmy odporni na ataki rabusiów emocjonalnych i mamy dobrą ochronę. Po tybetańsku uważność nazywa się drenpa. Znaczy to dosłownie: "pomnieć", "pamiętać". To bardzo ważne słowo, które zachęca do pamiętania by widzieć, by dostrzegać, aby stosować naszą mądrość i nasze współczucie, czyli naszą rozróżniającą inteligencję i nasze skuteczne środki działania.

Praktyka uważności nie jest trudna. Trudne jest tylko pamiętanie, aby praktykować. To zawsze stanowi problem, nieprawdaż? Wiemy jak pracować z naszymi emocjami, jak postrzegać ich naturę i jak stosować różne antidota. Pouczenia są proste, były podawane setki, tysiące razy. Prawdziwa trudność to zapamiętanie tych wszystkich pouczeń i zastosowanie ich w praktyce, kiedy nam tego naprawdę potrzeba. Luźne wspomnienie czegoś, co gdzieś, kiedyś usłyszeliśmy nie będzie przydatne. Musimy pamiętać metody dokładnie i precyzyjnie, musimy wiedzieć co robić, gdy pojawiają się silne emocje, jak i kiedy należy działać. Tylko takiej praktyki uważności nam trzeba.

Pierwszy Stopień: Pełna uważności przerwa - poczuj, wytrzymaj, patrz

Pierwszy stopień lub pierwszy krok w tym trójstopniowym procesie pracy z emocjami w naszym życiu codziennym nazywa się "pełna uważności przerwa". Ta technika ma trzy aspekty czyli podejścia do emocji. Są to: "zdystansowanie", "cierpliwość", "słuszny pogląd".

Zdystansowanie

Mowa tu o praktyce odsuwania się na pewien dystans od pojawiającej się emocji, stwarzaniu przerwy czy przepaści pomiędzy nami a emocją. Uważność polega na pamiętaniu, żeby wyraźnie dostrzec emocję, gdy się pojawia, odczuć ją, doświadczyć. W tym momencie trzeba się zatrzymać, znieruchomieć i nie reagować od razu. Nie musimy nic więcej robić, ale pozostać pełni uwagi, świadomi emocji. Jeżeli pamiętamy o tym, wtedy stwarzamy przerwę, w której możemy przyjrzeć się danej emocji oraz osobie, która jej doświadcza jako oddzielnym zjawiskom. Umiejętność stworzenia i doświadczenia takiej przerwy daje nam psychologiczną przestrzeń i chroni przed byciem owładniętym przez emocje. Kiedy postrzegamy emocję wyraźnie, to możemy zacząć rozumieć ją; gdy rozumiemy ją jasno, mamy większą szansę, aby ją porzucić, przemienić lub dostrzec naturę mądrości danej emocji. Z drugiej strony, jeżeli nie umiemy stworzyć takiego dystansu, wtedy nasze doświadczenie może być obezwładniające i będzie nam bardzo trudno pracować z emocjami. Tak więc, doświadczenie uważnej przerwy jest konieczne dla zmiany naszego postrzegania emocji, dla kierowania naszymi uczuciami. 

Siedząc na plaży i patrząc na morskie fale, doświadczamy podobnego przeżycia. Kiedy znajdujemy się od nich w bezpiecznej odległości, wzburzone fale są pięknym widokiem. Jeśli jednak nagle wielka fala uderzy w naszym kierunku, co zrobimy? Jeżeli jesteś uważny to naturalnie odsuniesz się od niej. Jeżeli nie byłeś uważny to, kiedy już dostrzeżesz co się dzieje, może się zdarzyć, że wybierzesz zły kierunek i wpadniesz w fale, które cię porwą ze sobą w głębiny. Przebywanie w bezpiecznej odległości od wielkich fal morskich jest po prostu działaniem rozsądnym. Jeżeli wiesz, że nadchodzi sztorm to możesz zdecydować się na oglądanie fal ze szczytu wysokiego brzegu, a nie z plaży. Z wysokości możesz widzieć całe piękno krajobrazu, pędzące chmury, cienie i światło. Z takiej perspektywy moc fal nie jest zagrożeniem; możesz cieszyć się ich pięknem i energią. Jeżeli jednak nadchodzi coś jeszcze większego, huragan lub tsunami, to lepiej będzie zejść z plaży na dobre.

Tak samo jest z naszymi emocjami. Niektóre z nich dają sobą kierować. Można się cieszyć ich gwałtownym tańcem z rozsądnej odległości. Jednak inne swą wielkością i siłą przypominają huragan; mogą zatopić lub porwać nie tylko nas, ale i innych z naszego otoczenia. Pewne emocje są tak potężne, że mogą "utopić" tysiące ludzi. Od takich emocji należy natychmiast się odsunąć. Nie ma bezpiecznej odległości, z której można podziwiać ich atak. Dlatego też pouczenia mówiące o pierwszym stopniu pracy z emocjami, mówiące o trzymaniu bezpiecznego dystansu, mogą być tak przydatne.

W rezultacie osiągnięcia lepszego zrozumienia naszych emocji otrzymujemy sprawniejsze narzędzia służące do kontroli i przemiany tych emocji. Zdobywamy umiejętność przemiany funkcji, jaką zwykle pełnią nasze emocje; funkcji, która polega na zakłócaniu pracy naszego umysłu i podtrzymywaniu nawykowych wzorców zachowania. Co więcej, rezultatem zdystansowania się wobec emocji jest wzrost zrozumienia i większa skuteczność naszego działania. Tak więc nasza praktyka pracy z emocjami za podstawę ma doświadczenie "uważnej przerwy". Kiedy pojawiają się owe emocje najpierw odczuwamy je, potem wytrzymujemy minutę bez reagowania i przyglądamy się powstałej przerwie, owej przestrzeni. Czujemy ją, doświadczamy.

Zwykle reagujemy na negatywne emocje od razu, niemal natychmiast. W chwili pojawienia się emocji reagujemy na nią w sposób impulsywny, zarówno na poziomie fizycznym, jak słownym. Może zaczniemy przeklinać? Oczywiście pojawia się też wiele reakcji mentalnych. Wszystkie te reakcje są wynikiem braku przytomnej uwagi, braku obecności. Gdy podążamy za impulsem nie mamy sposobności by doświadczyć owej przerwy. Takie impulsy nie dają pozytywnych wyników. Pozytywne rezultaty pojawiają się dzięki kultywowaniu uważności, przytomności i dzięki słuchaniu. Pierwszym krokiem w budowaniu uważnej przerwy jest postanowienie, aby nie reagować tak, jak to zwykle robimy - natychmiastowo; nie zachowywać się impulsywnie, gdy powstaje emocja.

Powinniśmy postrzegać swoje działania i reakcje jako rolę, którą mamy odegrać. Jesteśmy agentem lub rzecznikiem prasowym naszych emocji. Musimy je najpierw zrozumieć, zanim będziemy w stanie odpowiednio zinterpretować ich intencje. Wtedy możemy zostać ich emisariuszem lub ich tłumaczem. Zwykle jednak usiłujemy zrobić to zbyt szybko. Zanim udało się nam przetrawić i zrozumieć, co chcą nam powiedzieć, już zwołujemy konferencję prasową w imieniu naszych emocji i ogłaszamy światu to, co się nam wydaje, że wiemy. W taki właśnie sposób wpędzamy się w kłopoty. Mówimy rzeczy nieprawdziwe; jest to rezultat naszej błędnej interpretacji. Działamy w sposób niewłaściwy.

Oczekujemy dobrych rezultatów naszych działań choć jest to nierealistyczne i bez sensu. Jak możemy oczekiwać, że niezrozumienie przyniesie coś dobrego? Kiedy błędnie interpretujemy emocje, one narastają i stają się jeszcze silniejsze, jakby się na nas pogniewały. Kiedy nie rozumiemy ich przesłania, które jest przesłaniem mądrości, wpadają w złość i rosną w siłę, żeby nam udzielić jeszcze głębszej nauki.

Rozwijanie cierpliwości

Technika stosowania "uważnej przerwy", jak już mówiłem, składa się z trzech kolejnych stopni pracy z emocjami. Pierwszy, "zdystansowanie" jest podstawowym doświadczeniem "przerwy". Drugi polega na stosowaniu cierpliwości, gdy zaczynamy badać nasze emocje, aby je prawdziwie poznać i zrozumieć. Cierpliwość jest szczególnie ważna, gdyż to właśnie ten etap praktyki prowadzi nas do realizacji trzeciego stopnia, którym jest właściwy ogląd.
Raz za razem musimy stosować zasadę cierpliwości i szkolić się w jej praktyce. Jeżeli potrafimy zachować cierpliwość w obliczu jednej silnej emocji, to poznamy ją dogłębnie. Zrozumiemy skąd się pojawia i jak powstaje oraz jakie warunki są konieczne, aby ją wywołać. Poznanie jakieś osoby i zrozumienie jej zabiera zwykle wiele czasu. W przypadku emocji jest podobnie. Nie możemy tego dokonać z dnia na dzień. Jeżeli potrafimy zachować cierpliwość w sytuacji gdy atakują nas emocje, wówczas ta cierpliwość będzie w stanie je przemienić.

Istotą cierpliwości jest brak reakcji, a więc tylko spoglądanie na emocję, którą na tym etapie postrzegamy jako coś oddzielnego od nas samych. Patrząc na nią raz za razem, widzimy jak się zmienia. Na przykład nasz gniew nie jest taki sam przez długi czas. Najpierw się rozpala, a potem przygasa. Znów się pojawia, potem znika bez śladu, aby znów się nam przypomnieć. W rzeczywistości musimy podtrzymywać swój gniew, stale przypominając sobie, dlaczego jesteśmy wściekli. Musimy wciąż wspominać całe zło, które ktoś nam wyrządził, gdyż to usprawiedliwia nasz gniew i daje mu napęd.

Jeżeli chcemy uleczyć nasz gniew czy jakąkolwiek inną ranę emocjonalną, potrzeba nam nie tylko czasu. Proces leczenia jest o wiele głębszy. Jeżeli tylko odłożymy nasz problem na bok, mając nadzieję, że po prostu czas leczy rany, może uda się nam o nim zapomnieć na chwilę, ale potem nawykowe skłonności, które go wywołały, powrócą. Jednak praktykując cierpliwość, zaczynamy usuwać taki wzorzec nawykowy zamiast go wzmacniać. Kiedy po prostu przyglądamy się emocji, wtedy zakłócamy jej ciągłość. Z większym poczuciem przestrzeni i wolności, z rozluźnieniem możemy obserwować, jak nasz gniew zmienia się z chwili na chwilę. Jeżeli pojawiają się inne tendencje nawykowe lub sytuacja w otoczeniu ulega zmianie, intensywność emocji może się też zmienić lub przenieść się na inny obiekt. Na przykład: "Prawdziwie winnym tak naprawdę jest ten niby przyjaciel, który zawsze był wobec mnie niegrzeczny..." etc.

Musimy być cierpliwi w pracy z emocjami, jeżeli chcemy dojść do ich korzeni. Nasza cierpliwość je przemieni.

Przemiana poprzez właściwy pogląd

Praktyki zdystansowania się i cierpliwości prowadzą do uzyskania "właściwego poglądu" na emocje. Mowa tu o głębszym zrozumieniu natury naszych emocji. Nie chodzi jednak o posiadanie właściwych poglądów religijnych czy duchowych. Raczej mowa tu o prawdziwym rozumieniu natury czy rzeczywistości emocji. Na tym etapie zmienia się nasze postrzeganie emocji. Zaczynamy je widzieć takimi, jakie są naprawdę.

Ogólnie rzecz biorąc nasz problem z emocjami bierze się z tego, że widzimy je jako coś, co istnieje "naprawdę", jako trwałe zjawiska, zwane: "gniew", "zazdrość" czy "pasje". Kiedy dostrzegamy ich nietrwałość, ich niesubstancjonalność, wtedy nasz ogląd się zmienia. Jeżeli nasz ogląd gniewu nie jest przesłonięty aktualną sytuacją, jeżeli potrafimy cofnąć się, nie poddając się presji problemu i doświadczyć "przerwy", spojrzeć na emocję w sposób bardziej obiektywny, to zobaczymy, że gniew już się zmienił bo taka jest jego natura. W rezultacie tego zrozumiemy, iż nasze nawykowe reakcje w obliczu pojawiających się emocji nie są pożyteczne i dlatego nie chcemy już więcej reagować impulsywnie. Praktyka uważności wzbudzi w nas coraz większy entuzjazm. W końcu staniemy się uzależnieni od uważności i przytomności.

Kiedy stosujemy pierwszy stopień praktyki czyli budowanie uważnej przerwy, to chcemy przemienić naszą nawykową tendencję działania pod wpływem emocji, gdy tylko się pojawią. Ostatecznie jednak musimy nauczyć się dawać sobie radę z trudnymi emocjami jeszcze skuteczniej. Po pierwsze, tworząc pewien dystans, dzięki stosowaniu uważności i cierpliwości; po drugie, dzięki precyzyjnej i dokładnej analizie emocji - czym one są. W końcu, utrzymując stale właściwy pogląd.

Zmiana naszego postrzegania

Kiedy doświadczamy silnej emocji zwykle dociera do nas tylko to, że jest ona bardzo uciążliwa, denerwująca, groźna i kłopotliwa dla osoby, która ją sprowokowała i dla nas. Tutaj jednakowoż nie przyglądamy się drugiej osobie i nie napędzamy negatywnego myślenia, będącego wyrazem samolubstwa, przekonania, że jesteśmy ważniejsi od innych, że nasze uczucia i poglądy są jedynie słuszne. Teraz staramy się zmienić nasza postawę i spojrzeć na sytuację w bardziej pozytywnym świetle. Staramy się zrozumieć sposób, w jaki ta druga osoba może nam pomóc. Bo jeżeli uparcie przypisujemy drugiej stronie negatywne cechy i złe intencje, tym bardziej wzmacniamy nasze własne przeszkadzające uczucia i cierpienie.

Zmieniając nasze postrzeganie możemy stwierdzić, iż ludzie, których zwyczajnie widzimy jako źródło problemów, faktycznie przynoszą nam pożytek, bo ich działania służą jako wsparcie dla naszej praktyki uważności. Tym sposobem służą nam tak samo jak przyjaciele, których uważamy za wsparcie. Przecież na naszych przyjaciołach zawsze możemy polegać w potrzebie. Jeżeli zaś chcemy pracować z trudnymi emocjami, potrzebujemy takich "przyjaciół", którzy je wywołują. Takie podejście do praktyki umożliwia nam skuteczną przemianę negatywnych wzorców nawykowych. Jest to pogląd jaki mają bodhisattwowie, postrzegający emocje jako źródło wielkiego potencjału, wspierającego ich wizję oświecenia i wyzwolenia wszystkich istot czujących. Są to optymiści, którzy widzą wartościowy aspekt w trudnych ludziach i sytuacjach. 

Gdy byłem w Grecji, zauważyłem ciekawy sposób, w jaki ludzie tam postrzegają trudności. Jeżeli złamiesz nogę, mówią: "Miałeś szczęście, że nie złamałeś obu nóg". Jeżeli złamałeś obie nogi, mówią: "Masz szczęście, że nie złamałeś rąk, możesz nimi wciąż jeść". I tak dalej. Jeżeli miałeś fatalny wypadek, np. złamałeś kręgosłup, powiedzą: "No, ale miałeś szczęście, że nie zginąłeś". A jeżeli zginąłeś w wypadku, powiedzą: "Miał szczęście, że się nie męczył i zginął szybko".

Jeżeli pamiętamy żeby spoglądać na doświadczenia z uwagą, wtedy bez względu na to co się dzieje, nie wpadniemy w gniew od razu. Możemy wszystko widzieć po prostu jako kolejną możliwość. Odnosi się to szczególnie do nieprzyjemnych sytuacji, których nie sposób uniknąć, do trudnych wyzwań.

W swoim Bodhiczarjawatara Szantidewa powiada: Jeżeli możesz coś zmienić, to po co się tym denerwować? Z drugiej strony, jeżeli nie możesz tego zmienić, czemu się złościć?" Jeżeli możemy poprawić sytuację to po co się martwić? Jeżeli jednak absolutnie nic nie da się zmienić na lepsze to wpadanie w gniew czy desperację też nie pomoże. To niczego nie zmieni. Szantidewa sugeruje nam, żebyśmy takie sytuacje uznali za naszą duchową ścieżkę. Nasze życie jest zbyt krótkie żeby je marnować, więc powinniśmy je wykorzystać jako możliwość budowania szczęścia. Jeżeli możemy zmienić swój pogląd i uznać trudną sytuację jako okazję do wzmocnienia naszej przytomnej uważności, wtedy rozpoczyna się proces niwelowania trucizn mentalnych.

Kiedy więc pojawiają się trudne, bolesne emocje, możemy i faktycznie powinniśmy uczynić wysiłek by zmienić nasze ustalone, impulsywne wzorce reagowania. Chcemy zmienić takie właśnie nawykowe tendencje. Znakomitym sposobem na to jest rozwijanie nawyków przeciwnych. Taki trening przemieni nasze postrzeganie trudnych emocji i sytuacji. Zmniejszy ilość oraz intensywność negatywnych emocji, z którymi musimy się borykać. To jest wyjątkowo ważna sprawa, jeśli zależy nam na harmonijnych relacjach z naszymi przyjaciółmi i rodziną.

Możesz spróbować stosowania techniki uważnej przerwy jako pewnego rodzaju krótkoterminowego projektu. Prościej będzie, jeśli potraktujesz to raczej jako test czy próbę, niż jako coś, co musisz robić do końca życia, bo przy tak poważnym nastawieniu zapewne nie zadziała. Szantidewa zauważył, że znajomość rzeczy ułatwia procedurę. Jest to całkiem jasne, jeżeli przyjrzymy się wzorcom operacyjnym naszego gniewu. Im bardziej przyzwyczajeni jesteśmy reagować gniewem na sytuacje, tym lepsi jesteśmy, jeśli chodzi o umiejętność wpadania w gniew. Zauważymy, że jesteśmy w stanie wpaść w gniew szybciej i skuteczniej, przy byle jakiej okazji. Jednak zaletą zasady znajomości rzeczy jest to, iż działa ona również jeśli chodzi o remedia stosowane przeciw negatywnym emocjom. Jeżeli będziemy stale stosować antidotum na nasze emocje, wtedy lepiej się z nimi zapoznamy i okaże się, że proces ich rozbrajania staje się prostszy. Możliwie częste praktykowanie metod uważnej przytomności jest bardzo pomocne. To pozwoli nam rozpracowywać nasze emocje krok po kroku. Nasza praktyka nie musi być dramatyczna żeby skutkować. Trochę praktyki tu i tam będzie gromadzeniem dobrych tendencji, autentycznej mądrości i głębszego, prawdziwego poglądu na życie.

Drugi Stopień: Uzyskanie pełnego obrazu naszych emocji

Drugim krokiem w pracy z emocjami jest jasne postrzeganie. Gdy już udało się nam rozwinąć doświadczenie uważnej przerwy oraz umiejętność cierpliwego oglądania naszych emocji z bezpiecznej odległości, powinniśmy teraz ćwiczyć nasze umysły w jasnym widzeniu. Określenie "jasne widzenie" oznacza, że ukazuje się całkowity obraz sytuacji, zarówno sama emocja, której doświadczamy, jak i cały pejzaż, w którym się pojawia. 

Kiedy przyglądamy się naszym emocjom w takim szerszym kontekście, doświadczanie emocji staje się bardzo wyraźne. Jest to sytuacja przeciwna do oglądania obrazu poprzez kamerę, w której używamy obiektywu, żeby powiększyć obraz i przybliżyć go. Kiedy patrzymy na obraz zbyt powiększony, wtedy nie widzimy go wyraźnie. Takie doświadczenie może być przygniatające, utrudniając nam utrzymanie czystej świadomości. Na przykład, kiedy patrzy się przez lupę na pojedynczy punkt, jest on zamazany. Podobnie, jeżeli powiększy się maksymalnie fragment komiksu, jak to czasami pokazują w muzeum, wszystko, co widać to plamki, punkty. Gdy trochę zwiększymy odległość, wtedy obraz staje się wyraźniejszy.

Identyfikacja naszych emocji

Jasne widzenie jest narzędziem pomagającym nam osiągnąć głębokie zrozumienie i ogląd emocji. Dzięki tej praktyce możemy stopniowo uzyskać pełny obraz naszego emocjonalnego Ja. Pierwszym ćwiczeniem w tym procesie jest identyfikacja różnych emocji, których doświadczamy. W sposób osobisty i bezpośredni musimy dokładnie rozpoznać dotykające nas emocje. Co więcej, w celu wyraźnego zrozumienia indywidualnej tożsamości każdej z emocji, musimy poznać cechy, które je definiują.

Jak możemy zdobyć taką wiedzę? Gdy pojawia się emocja, przyglądamy się jej uważnie, badamy i określamy jej cechy. Gdy będziemy mieli już pewne doświadczenie w pracy z naszymi emocjami dostrzeżemy, iż nasz związek z nimi, jeśli chodzi o zasady funkcjonowania, jest podobny do naszych związków z innymi ludźmi. Jeżeli jest w naszym życiu związek wymagający wysiłku, to najpierw musimy dobrze poznać i wyraźnie zobaczyć ową drugą osobę. Potrzebujemy wiedzieć kim ona jest, jakie ma właściwości i jakie schematy działania oraz jak funkcjonuje związek między nami. A więc najpierw musimy poznać i zrozumieć.

Jeżeli chcemy pracować z naszymi emocjami w sposób efektywny, musimy jasno je postrzegać i dogłębnie zrozumieć. To jest warunek, którego spełnienie umożliwia nam podjęcie trzeciego kroku w pracy z naszymi emocjami, polegającego na puszczaniu ich, pozbywaniu się. W przeciwnym razie, jeżeli będziemy rozprawiać o pozbywaniu się jakieś emocji, nie będziemy naprawdę wiedzieć o czym mówimy, co puszczamy. Wiemy, iż powinniśmy się czegoś pozbyć, ale często nie wiemy czym to jest.

Istnieje wiele różnych emocji i wiele aspektów tych emocji, tak więc cała ta sprawa może być raczej skomplikowana. Aby móc efektywnie i progresywnie przekraczać emocjonalne uwikłania i pozbywać się negatywnych uczuć, musimy je poznać i postrzegać wyraźnie. Powinniśmy wiedzieć, czym one dokładnie są, jak powstają, gdzie są umiejscowione w naszym ciele, dokąd się udają jeżeli za nimi gonimy, itd. Ten proces wyraźnego zdefiniowania emocji jest ważnym prekursorem umiejętności realnego wyzwolenia się z ich bolesnego uścisku.

Jeśli chodzi o ścieżkę pracy z emocjami, podstawową sprawą jest rozpoznanie doświadczanych przez nas emocji. Nie wystarczy tu ogólne wyjaśnienie czym są emocje i jak się odnoszą do istot czujących en masse. Musimy nabrać wprawy w postrzeganiu naszych własnych, osobistych emocji. Jeżeli piszemy referat o emocjach, to wystarczy odnieść się do ogólnej teorii. Dopóki nie zależy nam na wyzwoleniu się od własnych kłopotliwych emocji sama teoria wystarczy. Jeśli jednak naprawdę rozumiemy wartość pracy z trudnymi emocjami i chcemy się od nich uwolnić, koniecznie musimy nawiązać z nimi bezpośredni kontakt.

Wartościowanie naszych emocji

Pierwszy krok to rozpoznanie każdej emocji, która jest obecna w naszym umyśle oraz ustalenie, w jaki sposób jej doświadczamy. Nie potrzeba tu żadnego wyjaśnienia teoretycznego. Przyda się nam raczej praktyczne doświadczenie. Jednym ze sposobów rozpoczęcia takiego badania jest zadanie sobie kilku pytań, a następnie ocena emocji w oparciu o własne odpowiedzi. Tym sposobem pogłębiamy zrozumienie naszego emocjonalnego portretu.

- Jak silna czy intensywna jest dana emocja?
- Jeśli emocja jest silna, to czy na początku jest słaba, a dopiero potem stopniowo nabiera mocy? Czy też od razu pojawia się jako silna?
- Jak długo trwa ta emocja?
- Jak często się pojawia?
- Czy moje doświadczenie emocji jest bezpośrednie, oczywiste i natychmiastowe, czy też jest ona bardziej ukryta i wyłania się na powierzchnię w sposób subtelny?

Jest to sposób oceny emocji, jej siły i charakteru. Możemy zacząć tworzenie indywidualnego obrazu naszej istoty emocjonalnej. Rozróżnienie emocji, które wymagają natychmiastowej uwagi od tych, które mogą poczekać, pomoże nam ustalić priorytety działania na tej ścieżce. Podczas gdy większość tych pytań może znaleźć odpowiedzi dzięki bezpośredniej obserwacji, warto szczegółowo omówić aspekt "ukrytych emocji", gdyż są one mniej oczywiste i dlatego trudniejsze do wykrycia i rozpracowania. 

Możemy porównać emocje, których doświadczamy w sposób niejawny do doświadczania myśli grubych i subtelnych. Grube myśli są oczywiste, można je zauważyć od razu, bo kiedy się je myśli to się wie, że się je myśli. Przypominają one emocje doświadczane bezpośrednio, których obecność łatwo zauważyć. Myśli subtelne nie są tak widoczne. One działają pod powierzchnią. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że tam są. Gdy jednak przyjrzymy się z bliska, możemy je dostrzec jako strumień małych myśli. Nasze ukryte emocje operują w podobny sposób. Rozgrywają się pod powierzchnią naszej świadomości jako ukryty prąd głębinowy uczuć.

Mamy tendencję do myślenia, że te bardziej oczywiste, silne emocje są szkodliwsze. Odczuwa się je boleśnie, jako gorąco i uciążliwość. Jednak trzeba zrozumieć, że te emocje, których nie widzimy, istniejące pod powierzchnią naszej świadomości w rzeczywistości są bardziej niebezpieczne. Wyparte lub ściśnięte uczucia bywają doświadczane jako ten prąd głębinowy. Mogą stać się bardzo szkodliwe, jeśli wynurzają się nagle, przejawiają się niebezpośrednio lub z niejasnych powodów, nie pozostających w związku z istniejącą aktualnie sytuacją. Coś się wydarza, a my nie wiemy dlaczego.

Najbardziej podstawowe nauki buddyjskie, podawane na pierwszym etapie naszej ścieżki, powiadają o grubych i subtelnych emocjach jako "splamieniach". Z tej perspektywy wydaje się również, że grubsze splamienia są silniejsze i stanowią większą przeszkodę na drodze do wyzwolenia, lecz tym, co naprawdę więzi nas w samsarze (cyklicznej egzystencji) przez długi czas, co nas tu zatrzymuje są owe ukryte splamienia. Wobec tego musimy pojąć sposób, w jaki doświadczamy emocji oraz kultywować przytomność i uważność, które obejmą całość naszego pejzażu emocjonalnego.

Poznawanie pejzażu naszych emocji

Kolejne stopnie, które dotąd przeszliśmy miały nam pomóc w identyfikacji i ocenie naszych emocji oraz budowaniu portretu naszego umysłu emocjonalnego.
Teraz powinniśmy przyjrzeć się okolicy, w której nasze emocje harcują. W tym otoczeniu możemy zobaczyć coś, co powoduje wybuch naszych emocji. Podczas gdy głębsze przyczyny nie są od razu widoczne, to warunki dodatkowe, czynniki wspierające są zwykle dość wyraźne. Tak więc następnym krokiem będzie przyjrzenie się otoczeniu, w celu odkrycia w nim warunków lub czynników wywołujących nasze emocje.

Powiedzmy, że jedziemy na piękną plażę, w modne miejsce. Zamiast się wyluzować, wpadamy w nerwy z powodu tłumów, denerwuje nas gorące słońce i zaczynamy się kłócić z towarzyszką. Nie tylko niszczymy wakacje sobie, ale psujemy też dzień osobie towarzyszącej, a może i innym, którzy podsłuchali naszą kłótnię. Jest to przykład sytuacji, w której nasze nawykowe wzorce zachowania łączą się z warunkami i czynnikami zewnętrznymi, wpływając na całe otoczenie.

Dzięki przytomnej obserwacji wzajemnych zależności między naszymi emocjami a otoczeniem, będziemy w stanie rozpoznać wyraźnie wzorce działania zakłócających emocji. Ujrzymy je dokładniej, na głębszym poziomie. Zauważymy też, w jaki sposób pewne uczucia i sytuacje wciąż się powtarzają. Jeżeli umiemy przewidzieć sytuację, w której nasze emocje mogą się pojawić lub eksplodować, będziemy mieć nad nią pewną kontrolę, starając się być bardziej skupionym i ostrożnym. Możemy też zauważyć, jak w pewnych warunkach tracimy władzę nad naszym skupieniem i uwagą, kiedy zapominamy o utrzymywaniu dystansu i o uważnej przerwie. Jeżeli będziemy obserwować te procesy, to uda nam się połączyć wszystkie kropki i punkty w wyraźny obraz, ukazujący interakcję przedmiotu i podmiotu oraz działania, które ma miejsce między nimi.

Mamy tendencję do zawężania naszego oglądu i skupiania się na jednej tylko części obrazu. Patrzymy tylko na sam podmiot albo na sam przedmiot. Nasz obiektyw skupia się na jednym punkcie, który zostaje tak powiększony, że zasłania cały obraz; nic więcej już nie widać. Jeżeli powiększymy obraz przedmiotu to tracimy z oczu podmiot, odległość między nimi oraz całe otoczenie. Czasami wydaje się, że nie potrafimy skupić się na czymkolwiek. Nasz umysł przypomina kamerę w nieustannym ruchu. Kiedy się na czymś usiłujemy skupić, obraz staje się zamazany. Ważne jest więc, żeby zbudować w sobie silną świadomość rozróżniającą, stopniowo postrzegać pełen obraz: podmiot emocjonalny, przedmiot tych emocji, uwarunkowania otoczenia i cały świat dookoła.

Jasne postrzeganie jest więc narzędziem, którego można użyć, by ze swoimi emocjami radzić sobie w sposób konstruktywny, dla pożytku nie tylko nas samych, ale i innych. Im lepiej nauczymy się radzić sobie z własnymi emocjami, tym więcej radości, spokoju i szczęścia damy światu. A wszystko zaczyna się w naszym bezpośrednim otoczeniu. Kiedy zbadamy już własne emocje dokładnie i zrozumiemy je, okaże się, że ma to wpływ na nasze otoczenie, powodując efekt falowy, jak kamyk wrzucony do spokojnego stawu. Kiedy w umyśle powstaje - powiedzmy - silna emocja, wtedy rozżarzone neurony w  mózgu powodują powstanie płomienia ognia, który atakuje i dotyka innych ludzi, otoczenie, etc.

Trzeci Stopień: Puszczanie

Pierwszy stopień pracy z naszymi emocjami dotyczył stwarzania uważnej przerwy, drugi polegał na badaniu emocji i otoczenia z użyciem jasnego postrzegania. Jest jeszcze trzeci, ostatni i super ważny krok. Polega on na puszczaniu naszych trudnych emocji, pozwalaniu by odchodziły. Jak można tego dokonać? 

Rzeczywiście, jest nam trudno uwolnić od razu nasze złe emocje. Bardzo ważne jest żebyśmy to jasno zrozumieli. Może będzie to dla nas rozczarowaniem. Pocieszeniem może być fakt, iż stopniowa praca jest możliwa i skuteczna. Na przykład, jeśli pojawi się silna emocja, może uda się nam uwolnić chociaż połowę jej energii. Następnym razem może połowę połowy, i tak dalej. Tym sposobem stopniowo możemy się pozbyć całej lub prawie całej negatywnej emocji. Postępując drobnymi krokami, uda się nam znacznie zmniejszyć jej siłę.

Jeżeli oczekujemy, że uda się nam uwolnić wszystkie nasze negatywne emocje od razu, to odbieramy sobie satysfakcję, bo coś takiego nie jest możliwe. Mimo to możemy cieszyć się pięknem tego procesu, bo za każdym razem, gdy stopniowo uwalniamy trochę energii emocji, staje się ona słabsza i mniej kłopotliwa, więc można z nią dalej pracować. A to jest bardzo dobry cel.

Powinniśmy zaakceptować fakt, że dopóki jesteśmy na ścieżce pracy z emocjami, część ich energii będzie nam towarzyszyć. W buddyjskiej terminologii tę pozostającą część energii nazywa się nawykową tendencją karmiczną lub subtelnym zaciemnieniem. To jak zapach, który wciąż czuć w butelce po perfumach, mimo że jest ona pusta. W powietrzu pozostają ślady zapachu. Tak samo ślady emocji trwają, mimo iż ona zniknęła.

Uwalnianie się od naszych negatywnych emocji ma miejsce w dwóch etapach. Pierwszy ma miejsce gdy staramy się pozbywać splamienia po trochu, a jego moc zanika stopniowo, aż do chwili gdy emocja staje się podatna na puszczenie. Następnie musimy włożyć wysiłek na poziomie znacznie bardziej subtelnym, aby pozbyć się śladu splamienia, owego pozostającego po nim zapachu. To proces trudny, ale konieczny.

Jak więc mamy postępować, stopniowo uwalniając się od negatywnych emocji? Musimy nauczyć się utrzymywania pełnej świadomości podczas doświadczania emocji na poziomie umysłowym i cielesnym. Pracujemy więc z dwoma aspektami: ciałem i umysłem. Powinniśmy zauważyć jak emocje dotykają naszego ciała, od głowy, przez serce po czubki palców. Z kolei musimy uzmysłowić sobie jak nasz umysł angażuje się w przeżywanie emocji. Budda w Sutrze Prajaniaparamita rzekł : Kiedy się w coś angażujesz, bądź świadomy stanu ciała w tym momencie. Bez względu na to, jaki jest stan ciała czy umysłu, bądź tego świadomy.

Stań się dobrym reporterem swoich emocji

Świadomość to po prostu stan, w którym jest się przytomnym, funkcja poznawcza działa bezbłędnie. Percypujesz to, co dzieje się z ciałem, umysłem i emocjami, zauważając wszystkie ich funkcje. Wystarczy być i obserwować to, co jest. Nie trzeba nic więcej robić. To jak bycie dobrym reporterem; on obserwuje sytuację i ją opisuje. Nie ingeruje w nią. Zadaje tylko jasne, obiektywne pytania, niczego nie sugerując. Tak samo my, jak ten dobry wnikliwy reporter, kiedy chcemy poznać nasze emocje, nie powinniśmy szukać odpowiedzi mających potwierdzić nasze uprzednio ustalone własne przekonania i osądy, ale patrzeć na to, co jest.

Puszczanie emocji poprzez ciało

Uważamy często, że medytacja to wyłącznie praca z umysłem, ale dotyczy ona również ciała. Łatwiej będzie uwolnić się od emocji, jeśli najpierw rozluźnimy ciało. Utrzymywanie dobrej postawy ciała umożliwia naszej energii wewnętrznej swobodny przepływ. Gdy energia płynie swobodnie a ciało jest rozluźnione, wtedy łatwiej będzie nam uwolnić się od negatywnych emocji. Kiedy na przykład wpadasz w gniew, możesz zauważyć, że ciało rozgrzewa się i drży. By uwolnić się od gniewu, spróbuj najpierw rozluźnić ciało. Nawet jeden cykl głębokiego oddychania pomaga fizycznie uwolnić się od emocji. Zrób głęboki wdech i nie śpiesz się z wydechem. Poczuj to przez chwilę i potem zrób wydech.

Pewne ćwiczenia, takie jak joga czy pływanie są również pomocne. Joga bardzo pomaga, usprawniając przepływ energii w ciele, usuwając blokady wywołane silnymi emocjami. Jeżeli nie możesz ćwiczyć, to wystarczy się rozluźnić - położyć płasko. Jednak, jeśli wykonujesz jakieś ćwiczenia lub po prostu próbujesz się wyluzować, musisz jednocześnie utrzymać kontakt z mentalnym doświadczeniem owej trudnej emocji. Inaczej będzie to wyłącznie kolejna próba rozerwania się lub oderwania od problemu, zignorowania go lub wyparcia. To nie jest praca z emocjami, ale ucieczka od nich.

Puszczanie emocji poprzez świadomość

Następnie pracujemy nad mentalnym puszczeniem emocji. Na początku jasno i wyraźnie identyfikujemy emocję, nazywając ją po imieniu: "Gniew", "Zazdrość" lub "Strach"; nie trzeba bardziej rozwijać tego nazewnictwa, podstawowa etykieta wystarczy. Nie potrzeba tu żadnego szczegółowego opisu. Chodzi o funkcję podstawowej inteligencji, zwanej w sanskrycie pradżnia, która wyraźnie rozróżnia zjawiska.

Mentalne puszczanie emocji zaczyna się od prostej świadomości. Kierujesz świadomość ku negatywnej energii emocjonalnej, która cię trapi i starasz się doświadczyć tej energii w pełni. Poczuj to, zauważ , poznaj, a następnie puść. Sam fakt zauważenia emocji rozpocznie proces uwalniania. Jednak najpierw ważne jest precyzyjne obejrzenie emocji, jak dobry reporter. Nie trzeba używać żadnej siły. Twoja trudna emocja nieuchronnie, w sposób naturalny zmieni się i odejdzie.

Emocje są jak myśli. Nie musimy stwarzać myśli, a z drugiej strony, nie trzeba ich odrzucać. Myśli przychodzą i odchodzą naturalnie, same z siebie. Mówiąc po buddyjsku: rzeczy są właśnie takie, tak się mają.

Gdy to uczynimy, dalsze etykietowanie nie jest potrzebne. Kiedy w czasie medytacji uspokojenia umysłu (śamatha) przychodzą myśli, po prostu patrzymy jak się pojawiają, nadajemy im etykietę -  "myślenie" i pozwalamy odejść. Taka sama technika ma zastosowanie w procesie pracy z emocjami: zauważamy je gdy przychodzą, nazywamy je i pozwalamy im odejść. Nie potrzeba wielkiego wysiłku w celu puszczenia emocji. Po prostu przyglądamy się im. To wystarczy. Jednak musimy uwolnić się od przywiązania do naszych procesów myślowych. Rozluźniając nasze przywiązanie do myśli, zauważając je i nazywając, pozwalamy im odejść - w naturalny sposób zostaną uwolnione.

Dlatego mahasiddha Tilopa rzekł: Nie jesteś zniewolony zjawiskami. Więzi cię twe przywiązanie do nich. Puść to przywiązanie, Naropo. Możemy to sparafrazować, mówiąc: Nie jesteś zniewolony pojawieniem się emocji. Więzi cię twoje przywiązanie do nich.

Samo pojawianie się i doświadczanie emocji nie jest problemem. Jest nim nasze uwikłanie, przywiązanie do nich. Dotąd nasze wysiłki uwolnienia się od negatywnych emocji były daremne, bo myśleliśmy o nich jako o "złych" i chcieliśmy się ich pozbyć. Nie same emocje, ale nasza fiksacja na nich stanowi problem. Jeżeli uwolnimy się od fiksacji, emocje też odejdą. Należy postępować powoli, wyzwalać się od nich po kawałku, jak już wspominałem wcześniej. Stopniowo uwolnimy się w pełni.

Najtrudniejszymi do puszczenia są ukryte, uśpione emocje; uczucia, które wyparliśmy lub ukryliśmy. Zanim będziemy mogli je uwolnić musimy je zobaczyć i nazwać. Robimy to obserwując umysł. Proces zaglądania do skarbnicy wypartych i ukrytych uczuć powoduje zwykle wielkie zamieszanie myślowe. Skoro te uczucia są zablokowane, nie będziemy mieli do nich na początku łatwego dostępu. Dobrym podejściem jest zadawanie sobie zręcznych pytań:

Jakie ukryte uczucia przechowuję?
Co staram się wyprzeć albo ukryć obecnie?
W jaki sposób staram się ukryć lub wyprzeć uczucia?
W jakim otoczeniu pojawia się impuls do wypierania uczuć?

W jakimś momencie możemy zacząć badać przeszłość, szukając emocji, które wyparliśmy i czasu, kiedy to miało miejsce. W końcu powinniśmy dojść do realnego doświadczenia i zrozumienia wypartych uczuć. Wtedy łatwiej będzie je puścić.

Metody zachodniej psychologii są szczególnie skuteczne w śledzeniu wypartych emocji. Możemy zastosować każdą z tych metod w naszej buddyjskiej praktyce. Te dwa systemy wcale nie są sprzeczne. Dobre wsparcie ze strony terapii jest bardzo przydatne. Jednocześnie powinniśmy sami, osobiście badać i śledzić nasze emocje. Bardzo ważne jest, abyśmy umieli samemu wysnuć prawdziwe wnioski, co do stanu naszego zdrowia emocjonalnego w oparciu o własne doświadczenie. Kiedy będziemy w końcu uwalniać się od tych emocji, zrobimy to z pewnością siebie i zaufaniem. Pozwalamy emocjom się pojawić, jakiekolwiek by nie były. Nie zatrzymujemy ich, ale pozwalamy odejść.

Kiedy zaczniemy stosować te metody w praktyce, zobaczymy w jaki sposób uważna przerwa i jasne postrzeganie pomagają nam uwolnić negatywne emocje. Jeżeli praktykujemy pilnie pierwsze dwa stopnie, to już na tym etapie ma miejsce wyzwalanie od negatywnych wzorców. Aby osiągnąć prawdziwe szczęście, potrzeba nam jeszcze jednego kroku, którym jest puszczenie poczucia "ja", uwolnienie od fiksacji na osobie, która chce się pozbyć negatywnych emocji. Jest to proces długi i powolny; pracujemy z emocjami na bardzo subtelnym poziomie, na którym często pozostaje już tylko ich aromat, zapach. Trzy stopnie praktyki - uważna przerwa, jasne postrzeganie i puszczanie są podstawą pracy z emocjami. Pierwszy odnosi się do medytacji uspokojenia umysłu (śamatha), dwa następne to medytacja wglądu (wipasjana). Medytacja uspokojenia przynosi ze sobą pewną jakość - bezruch, który pozwala stworzyć uważną przerwę. Wgląd zaś pozwala wyraźnie ujrzeć nasze emocje i puścić je.

 

 


 

 


Maciej Magura "Góralski"

Polski muzyk, tłumacz literatury buddyjskiej, autor tekstów, propagator buddyzmu. Perkusista grup Walek Dzedzej Punk Band, Kryzys, Bakszysz, Rastarr. Absolwent Wydziału Polonistyki UW oraz Podyplomowego Studium Muzeologii i Działalności Kulturalnej. Od 1985 jest pracownikiem Muzeum Azji i Pacyfiku. Występuje też jako DJ. Tłumaczy książki buddyjskie, m.in Dalaj Lamy oraz współpracuje z Lampą i Machiną. Był prezenterem Radiostacji i Radia Kampus, obecnie prowadzi w Jazz Radiu swoją autorską audycje muzyczną "Aksamitne podziemie". Założyciel grup Zemsta Beatników (2003) i 2nd Hand Beatnix (www.myspace.com/2ndhandbeatnix) (2005), wykonujących m.in. poezję bitników (the Beat generation, m.in.: Ginsberg, Snyder, Kerouac)