Eutanazja - spór o godność umierania

Eutanazja - spór o godność umierania

Spór o eutanazję coraz głębiej dzieli współczesne społeczeństwa. Także w Polsce nie unikniemy dyskusji na temat legalizacji "śmierci na życzenie". Coraz częściej rozlegają się w Polsce głosy zwolenników legalizacji eutanazji. Budzą one odzew jej przeciwników, ale strony sporu na ogół nie znajdują wspólnego języka. Tymczasem problem jest zbyt poważny, by o jego rozstrzygnięciu mieli decydować wyłącznie politycy i prawnicy. Rozstrzygnięcia prawne powinny być konsekwencją rozstrzygnięć etycznych. Jakie racje przemawiają "za" i "przeciw" eutanazji? Czy linia podziału biegnie tu między wierzącymi a niewierzącymi? 

Miesięcznik ZNAK udostępnił swe łamy wybitnym autorytetom, w zainicjowanym przez artykuł Jacka Hołówki sporze wzięli w lipcowym "Znaku" udział Barbara Chyrowicz SSpS, Helena Elistein, Tomasz Dangel, Jacek Filek, Tadeusz Gadacz, Włodzimierz Galewicz, Jacek Salij OP, Byron Sherwin i Bogusław Wolniewicz. 

Poniżej prezentujemy fragmenty tej dyskusji. Pełne teksty i informacje znajdziecie Państwo na łamach miesięcznika.

 


LUDZIE SĄ CENNI - Cicely Saunders

Moje obiekcje wobec jakiejkolwiek zalegalizowanej formy "wspomaganego samobójstwa" czy eutanazji wynikają stąd, że zapis prawny umożliwiający takie zabiegi podważa prawo słabych do opieki. Może on w konsekwencji doprowadzić do tego, że ludzie terminalnie chorzy będą czuli, iż są dla innych brzemieniem - powinni się zatem wycofać. Istnieje ponadto groźba, że społeczeństwo zacznie stopniowo dochodzić do przekonania, iż ludzie ci są bezużyteczni. Pojawią się głosy: "Czemu ci chorzy nie zdecydują się na odejście?" I zacznie być kierowany pod ich adresem dyskretny sygnał, że powinni zdecydować się na eutanazję. Kiedy przed kilku laty kwestia eutanazji była dyskutowana w Izbie Lordów, arcybiskup Yorku przestrzegał, że prawo do śmierci może zbyt łatwo zamienić się w obowiązek śmierci. 

Trzeba oczywiście pamiętać, że wciąż bardzo wiele jest do zrobienia, jeśli chodzi o poprawę opieki paliatywnej, bo przecież współczesna medycyna potrafi już zaradzić fizycznemu bólowi. Nie da się jednak wyeliminować cierpienia odchodzenia, słabości, utraty sensu życia... Dlatego myślę, że mimo najlepszej, wszechstronnej opieki zawsze się znajdzie na świecie garstka ludzi - nie mam wątpliwości, że jest to mniejszość - która będzie chciała umrzeć. Nie można temu zaprzeczać, przekonując, że dobra opieka paliatywna to rozwiązanie wszelkich problemów - oni bezwzględnie będą żądać śmierci. Jestem jednak przekonana, że nie da się spełnić ich żądania "wspomaganego samobójstwa" czy eutanazji bez podważania praw innych cierpiących - a zatem większości - która nie chce mieć takiego wyboru. 

Dziś już nie zajmuję się opieką medyczną nad pacjentami (mam, dzięki Bogu, 82 lata!), ale mając do czynienia z bardzo skomplikowanym rodzajem bólu albo - co bardziej prawdopodobne - ostatecznym wyczerpaniem, podałabym choremu dostatecznie dużo leków, by ulżyć mu w cierpieniu. Oczywiście pojawia się wtedy możliwość, że tak znaczna dawka środków farmakologicznych skróci życie, lecz to jest zasada podwójnego skutku, a skutek ów nie jest równoznaczny ze śmiercią. Podwójny efekt istnieje podczas operacji, chemoterapii. W leczeniu zawsze trzeba wyważyć spodziewane dobrodziejstwa i możliwe minusy. 

W trudnym sporze o legalizację eutanazji trudno pogodzić stanowisko ludzi wierzących z tym, które reprezentują ateiści. Kategoria świętości życia dla tych ostatnich nic nie znaczy. Trzeba pamiętać, że żyjemy w świeckim świecie, nie ma więc sensu posługiwać się tym sformułowaniem, ponieważ używając go, sytuujemy się na innym poziomie dyskusji. Dlatego właśnie posługuję się argumentacją ściśle socjologiczną, mimo iż osobiście uważam, że człowiek nie ma prawa odbierać sobie życia, bo jest ono w rękach Boga. 

Ludzie są cenni - to w pewien sposób odpowiednik tego, co kryje się pod sformułowaniem "świętość życia". W 1976 roku napisałam artykuł o eutanazji w "The Nursing Times". Przekonywałam wówczas, że najistotniejszy przekaz, jaki opiekujący się chorym powinni nieść swemu podopiecznemu, brzmi: "Jesteś ważny, bo jesteś Tobą. Jesteś ważny aż do ostatniego momentu swego życia. Zrobimy wszystko, co potrafimy, nie tylko, by pomóc Ci umrzeć w pokoju, ale byś żył aż do momentu śmierci". Pacjenci oczywiście bywają nieznośni i nie wolno ich idealizować, w każdym człowieku jednak istnieje coś niepowtarzalnego, coś nie do zastąpienia - jakieś wewnętrzne światło. Pewnego dnia jechałam samochodem w deszczu i nagle z tyłu wyszło słońce i rozbłysło w niezliczonych tysiącach kropel na drodze, a każda kropla zawierała całe słońce. To paradoks - te drobiny, pozostając wciąż drobinami, skupiały w sobie potężne słońce! Jak mówi Julianna z Norwich, w głębi każdej osoby jest obecny Bóg. A zatem ludzie są cenni, bo są sobą, a także dlatego, że należą do Niego - odbijają Jego światło.

Kiedyś, dawno temu, oprowadzano mnie po starym hospicjum prowadzonym przez siostry miłosierdzia i w salach, w których leżeli ludzie z zaawansowaną demencją, zamiast nazwisk wypisane było na łóżkach imię Jezus. To coś mówiło, ale nie mówiło wszystkiego. Oni powinni mieć tam także zapisane swoje imiona. To światło, które z nich wciąż przebijało, było także ich własnym światłem.

tłum. Łukasz Tischner

 

 

BYĆ PRZY CIERPIĄCYCH - Jean Vanier

Eutanazja sytuuje się w gruncie rzeczy bardzo blisko takich zjawisk jak rozpacz, zniechęcenie, narkomania, alkoholizm. Chodzi o utratę poczucia sensu życia. Eutanazja to również samobójstwo.

Najważniejszą odpowiedzią na samą eutanazję jest opieka paliatywna, która w wielu krajach wysoko rozwiniętych poczyniła w ostatnich latach znaczne postępy. W Anglii mówi się obecnie, że każda osoba w zaawansowanym stadium choroby nowotworowej przy odpowiednim dawkowaniu heroiny i morfiny może umrzeć z pełną świadomością i bez cierpienia. Ale opieka paliatywna polega nie tylko na tym. Chodzi też o odbudowanie więzi w rodzinie, obecność przy umierających, aby nie czuli się samotni. Towarzyszyłem kilkakrotnie osobom umierającym i było to ważne zarówno dla nich, jak dla mnie. Jestem głęboko przekonany, że odpowiedzią na eutanazję nie są wielkie słowa o moralności. Chodzi po prostu o to, by towarzyszyć ludziom, którzy cierpią. To samo zresztą dotyczy alkoholików czy narkomanów. Nasze społeczeństwo stało się społeczeństwem rywalizacji i indywidualizmu. Co zrobić, żeby w tym świecie pojawiło się więcej współczucia?

Problem eutanazji to z jednej strony kwestia prawa, ustawodawstwa i oczywiście trzeba dbać o to, by złe prawa nie niszczyły naszego społeczeństwa. Są jednak ludzie, którzy mają nadmierną skłonność do regulowania wszystkiego na poziomie jurysdykcji. Tymczasem jest rzeczą znacznie ważniejszą, by poświęcać więcej wysiłku rozwojowi opieki paliatywnej i różnych form towarzyszenia ludziom cierpiącym. Nie chodzi przecież o to, by odgórnie zabronić eutanazji i pozostawić ludzi samotnych w fizycznym cierpieniu czy w stanie, w którym utracili sens życia. 
To samo dotyczy aborcji. Przede wszystkim trzeba towarzyszyć młodym kobietom, które zatraciły sens macierzyństwa - na przykład wówczas gdy dowiadują się, że dziecko, które mają urodzić, jest dzieckiem z upośledzeniem umysłowym. Rozwój badań prenatalnych umożliwia dziś bardzo wczesne rozpoznanie tego faktu. I są matki, które nie potrafią się z tą sytuacją pogodzić. Jak im towarzyszyć? Jak budować społeczeństwo tak, by potrafiło przyjmować ludzi słabych? Jeżeli stworzymy społeczeństwo czysto legalistyczne i oparte na rywalizacji, to - czy tego chcemy, czy nie - będzie i aborcja, i eutanazja. By nie żyć w takim świecie, musimy tworzyć społeczeństwo, w którym będzie więcej współczucia. Ale to nie jest problem prawny i nie chodzi też o to, by władze odgórnie tworzyły nowe stowarzyszenia czy instytucje. Chodzi o to, by każdej osobie, każdemu pochłoniętemu rywalizacją i sukcesem obywatelowi pomóc odkryć wartość dzielenia się i współczucia. To dotyka samych fundamentów naszego społeczeństwa.

tłum. Agnieszka Kuryś

 


CICELY SAUNDERS (ur. 1918) jest twórczynią hospicjum św. Krzysztofa w Londynie, którego powstanie dało początek nowoczesnemu ruchowi hospicyjnemu. Choroba kręgosłupa uniemożliwiła jej podjęcie pracy w zawodzie pielęgniarki. Początkowo zatrudniona była jako pracownica socjalna w jednym z londyńskich szpitali. W wieku lat 33 rozpoczęła studia medyczne, które ukończyła z wyróżnieniem. Hospicjum św. Krzysztofa zaczęło działać w 1967 roku i stało się wzorcowym w świecie ośrodkiem opieki nad umierającymi. Najważniejszym osiągnięciem Cicely Saunders jest upowszechnienie metod skutecznego leczenia przewlekłego bólu nowotworowego i zapoczątkowanie zmiany w podejściu świata medycznego do śmierci. W 1980 roku Cicely Saunders otrzymała z rąk królowej Elżbiety tytuł Damy Imperium Brytyjskiego. W 1986 roku Komitet Ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia wydał raport rekomendujący opiekę paliatywną stosowaną w hospicjach. Cicely Saunders jest autorką blisko dwustu artykułów naukowych na temat leczenia bólu.

JEAN VANIER, ur. 1928, oficer marynarki, dr filozofii, b. wykładowca Uniwersytetu w Toronto, założyciel ruchu "Arka" i współzałożyciel ruchu "Wiara i światło", zajmujących się osobami z upośledzeniem umysłowym. Jest jednym ze współczesnych autorytetów życia duchowego. W Polsce wydano m.in. następujące jego książki: Wspólnota (1985), Wspólnota miejscem radości i przebaczenia (1985), Mężczyzną i niewiastą stworzył ich do życia w prawdziwej miłości (1988), Zranione ciało (1993), Jezus, dar miłości (1994), Każda osoba jest historią świętą (1999).

Powyższe teksty publikujemy za łaskawą zgodą Miesięcznika ZNAK, ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków, tel. (12) 429 14 10, 429 14 69, fax (12) 421 98 14