Odżywianie według Pięciu Przemian
BARBARA TEMELIE

Odżywianie według Pięciu Przemian

Wprowadzenie

Niedożywienie w zachodnim społeczeństwie dobrobytu

Nawyki żywieniowe ludzi wykształciły się na przestrzeni tysiącleci, odpowiadając danemu klimatowi i położeniu geograficznemu. Od tego czasu adaptacja przewodu pokarmowego związana ze zmianą menu, to bardzo powolny proces zmiany w sposobie odżywiania, z jakimi musiał uporać się układ pokarmowy człowieka w ciągu ostatnich sześćdziesięciu lat, są prawdziwą rewolucją. Kiedyś zachowywano tylko tę wiedzę i zwyczaje, które stwarzały największe szanse przetrwania. Jeśli dany nawyk był szkodliwy - zanikał. Dziś jedno pobieżne spojrzenie przez mikroskop jest wystarczającym powodem, by nawyki żywieniowe całego społeczeństwa postawić na głowie. Bardzo łatwo neguje się tradycyjną wiedzę, a zachowane doświadczenia wyrzuca na śmietnik. Odkrycie witamin w 1907 roku pozwoliło zachodniej nauce stworzyć nową dietetykę, opartą na wiedzy teoretycznej i obliczaniu wartości odżywczej pokarmów. Przy pomocy nastawionego wyłącznie na zysk przemysłu spożywczego, została ona uznana za jedynie słuszną. Jednakże skutki tego procesu trudno zaliczyć do pozytywnych. Ponad dziewięćdziesiąt procent osób korzystających z naszego poradnictwa żywieniowego w ciągu ostatnich pięciu lat, cierpiało na dolegliwości trawienne, które z kolei doprowadziły do niedoboru energii i innych problemów, spowodowanych niewłaściwymi nawykami żywieniowymi. Fakt ten jest jeszcze bardziej zdumiewający, jeśli weźmiemy pod uwagę, że zazwyczaj zwracają się do nas ludzie, którzy przywiązują dużą wagę, by "zdrowo" się odżywiać - na przykład przyszli rodzice. Ludzie ci orientują się w najnowszych trendach na "rynku żywieniowym" i zapewne stosują te rady w praktyce. Doradza się im na przykład jedzenie dużej ilości owoców południowych zimą, by zapobiec przeziębieniu. Dzieci powinny pić dużo soku pomarańczowego z powodu zawartej w nim witaminy C, a zapotrzebowanie na wapń podczas ciąży najlepiej jest pokryć, pijąc mleko; jedzenie mrożonek warzywnych zapobiega niedoborowi witamin, a spożywanie surówek chroni przed rakiem. Chociaż niemożliwe jest udowodnienie słuszności żadnego z powyższych zaleceń, wciąż udaje się wmawiać te półprawdy ludziom interesującym się dietetyką, używając do tego celu reklam, manipulacji liczbami i grania na emocjach. Ale jak się wkrótce dowiemy, produkty spożywcze to coś więcej niż tylko suma składników widocznych pod mikroskopem. Podczas gdy odpowiedzialnym ludziom wmawia się, że są chronieni przed chorobami, ich zdrowie jest stopniowo rujnowane. W szczególności dotyczy to dzieci, gdyż są one daleko bardziej wrażliwe na niewłaściwe odżywianie niż dorośli. W przypadku dzieci podstawy dobrego zdrowia dopiero się kształtują i wszystkie popełniane w okresie dzieciństwa błędy, będą szczególnie brzemienne w skutki. Powodują one fatalne następstwa, takie jak uczulenia, astma, czy chociażby niestabilność emocjonalna. Masowość tego zjawiska jest wyraźnie widoczna na podstawie ogromnego zużycia leków i środków psychotropowych u dzieci.

Oprócz tych krótkowzrocznych, powierzchownych zaleceń dietetycznych nasze stulecie stworzyło kolejne zjawisko stanowiące zagrożenie dla zdrowia - brak czasu. Po raz pierwszy w historii maszyny, komputery i zaawansowana technologia usprawniają człowiekowi pracę, prowadząc do wzrostu produkcji i zysków. Dzięki temu czas pracy zawodowej jednostki uległ znacznemu skróceniu. W domu urządzenia kuchenne, pralki i zmywarki wykonują różne prace, by zapewnić ludziom maksimum czasu wolnego. Tym bardziej zdumiewający jest fakt, że brak czasu jest subiektywnie odczuwany jako jedno z największych obciążeń, niezależnie od warstwy społecznej i grupy wiekowej. Nic dziwnego, że pracujące zawodowo kobiety będące jednocześnie gospodyniami domowymi i matkami, szczególnie dotkliwie odczuwają to zjawisko. Dlatego też z radością witają wszystkie szybkie propozycje żywieniowe - takie jak dania gotowe, surówki, mrożonki czy półprodukty przeznaczone do kuchenek mikrofalowych. Tym bardziej, że tego typu żywność reklamuje się i sprzedaje jako zdrową, co potwierdzają naukowe zapewnienia dietetyków.

Wszystkie te szybkie dania charakteryzuje jedna wspólna cecha: nie ma w nich czi, czyli energii. Można to przedstawić, może w nieco przerysowany sposób, słowami jednego z moich nauczycieli - równie dobrze można jeść gazety. De facto tego typu potrawy powodują niedobór energii, zwłaszcza w przewodzie pokarmowym. Wskutek tego organizm nie jest w stanie przyswoić zawartych w pożywieniu substancji odżywczych, witamin, enzymów i minerałów. W związku z tym większość ludzi, a zwłaszcza dzieci, jest dziś niedożywiona, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę poziom energii. Zmęczenie i apatia u dorosłych, czy chroniczny katar i kaszel u dzieci to tylko niektóre ze stosunkowo nieszkodliwych symptomów tego procesu. Ale czy można mieć pretensje do przemęczonej, zestresowanej matki, która musi opiekować się dwojgiem chorych dzieci, że ciągle sięga po gotowe lub mrożone dania? Czy można mieć jej za złe, że podobają się jej zalecenia żywieniowe, które nareszcie usprawiedliwiają to, że nie musi gotować i może zamiast tego zjeść owoce na śniadanie, a swoim kochanym maleństwom dać odżywkę ze słoiczka i banana z twarożkiem? Nie można jej obwiniać, zwłaszcza że robi to wszystko z czystym sumieniem, ponieważ wmawia jej się od wielu lat, że marchewka ugotowana i utarta staroświeckim sposobem, w procesie gotowania traci wszystkie walory odżywcze. Właściwie zapomniano już o tym, że gotowana marchewka od pokoleń stanowiła podstawę zdrowej, lekko strawnej i taniej diety dla dzieci. To zwykłe, krajowe warzywo było przysmakiem maluchów i panaceum dla ich małych brzuszków. Właściwie dlaczego nikt już o tym nie pamięta? Odpowiedź jest prosta: ponieważ pod mikroskopem nie można jeszcze zobaczyć życiodajnej energii zawartej w marchewce i ponieważ każde pokolenie chce pochwalić się nowymi osiągnięciami, a nowe zawsze postrzega się jako lepsze od starego. Czasu jest mało, więc wszystko nabiera tempa i nikt już nie nadąża sprawdzać, jakie skutki ma podawanie dziecku bananów czy gotowej odżywki podgrzanej w kuchence mikrofalowej.

Pomoc w rozwoju z Dalekiego Wschodu

Wydaje się, że od czasu gdy gospodarka chińska otworzyła się na świat, w Europie i Ameryce rozwinął się nowy trend korzystania z chińskich metod leczenia. "Całe szczęście" - powiedzieliby wszyscy ci, którzy w ciągu ostatnich czterdziestu lat odnieśli wielkie korzyści dzięki holistycznemu podejściu medycyny chińskiej i którzy mają coraz mniej zaufania do taśmowego leczenia nowoczesnej, technicznie zaawansowanej medycyny zachodniej. Nasze energetycznie niedożywione społeczeństwo dobrobytu może nareszcie otrzymać pomoc z Dalekiego Wschodu. Na fali rosnącej popularności tradycyjnej medycyny chińskiej dociera do nas także - choć z pewnym opóźnieniem - tradycyjna chińska dietetyka. Jej nowoczesną formę nazywamy dziś na Zachodzie odżywianiem według Pięciu Przemian.

Jedna czwarta ludności świata - Chińczycy - od ponad trzech tysięcy lat czerpie korzyści z metod diagnostycznych i terapeutycznych tradycyjnej medycyny chińskiej (TMC). Od wieków odżywiają się oni zgodnie z zaleceniami chińskiej dietetyki. W tym ogromnym kraju, którego większość mieszkańców żyje w niesprzyjających warunkach klimatycznych, ekonomicznych i społecznych, ta medycyna dokonała prawdziwych cudów. Do jej wielkich zasług należy profilaktyka, co obniża koszty opieki medycznej.

TMC skutecznie zapobiega chorobom z kilku powodów. Po pierwsze, dysponuje specjalistyczną wiedzą medyczną dotyczącą dzieci, która uwzględnia szczególną fizjologiczno-energetyczną konstrukcję dziecka. Delikatny organizm, jeszcze nie w pełni rozwinięty na poziomie energetycznym, jest systematycznie wzmacniany. Odbywa się to dzięki dietetyce dziecięcej, masażowi tuina i ziołolecznictwu, które zapobiegają ewentualnemu rozwojowi choroby.

Po drugie, zróżnicowane techniki diagnostyczne medycyny wieku dojrzałego pozwalają na rozpoznanie i wyleczenie choroby w samych jej początkach. Po trzecie, TMC dysponuje logiczną, rozległą wiedzą z zakresu dietetyki, która umożliwia takie wzmocnienie organizmu, że choroby w ogóle nie powstają. Należy tu zaznaczyć, że w dietetyce chińskiej zalecenia żywieniowe są zawsze dostosowane do indywidualnych potrzeb pacjenta, co oznacza, iż są poprzedzone gruntownym zbadaniem stanu energetycznego wszystkich układów narządów. Ponadto w Chinach wiedza ogólna wciąż zawiera informacje, jak działają poszczególne produkty spożywcze, na czym polega harmonijne odżywianie i w jaki sposób dzieci mogą rosnąć silne i zdrowe bez Milupy.

Zasadę zapobiegania dobrze obrazuje fakt, że jeszcze do niedawna lekarzom w Chinach płacono tylko dopóty, dopóki pozostająca pod ich opieką rodzina była zdrowa. Jeśli któryś członek rodziny zachorował, wstrzymywano wypłatę honorarium. Był to wystarczający powód dla lekarza, by zatroszczyć się o zdrowie pacjentów we właściwym czasie. To na lekarzu spoczywała odpowiedzialność ochronienia ich przed epidemią grypy, gdy mieli być narażeni na niesprzyjające warunki zimnych i wilgotnych zimowych miesięcy. Innym razem to radosne okoliczności wymagały porady i wsparcia dla matki i dziecka.

Różnorodność metod terapeutycznych i doskonały system diagnostyczny TMC do dziś umożliwiają chińskiemu lekarzowi udzielenie pacjentom wszechstronnej pomocy w wielu życiowych sytuacjach. Oprócz prowadzenia ciąży i opieki nad dziećmi zaliczają się tu również porady psychologiczne w przypadku konfliktu wewnętrznego. Lekarz zaleci ćwiczenia czi kung w przypadku blokad energetycznych, akupunkturę i ziołolecznictwo przy chorobach o przebiegu ostrym lub chronicznym. Równie istotne będą indywidualne zalecenia dietetyczne, dostosowane do pory roku i konstrukcji psychofizycznej.

Niestety współczesne Chiny skłaniają się ku mechanicznemu podejściu medycyny zachodniej. Zupełnie niepotrzebnie czyni się starania, by udowodnić naukowo założenia chińskich metod leczenia. Całe szczęście, że chociaż terapia żywieniowa zdołała utrzymać należne jej miejsce w obrębie wiedzy medycznej, przynajmniej w Chinach. Nie mówimy tutaj o Europie czy Ameryce, ponieważ tak daleko (z wyjątkiem nielicznych przypadków) nigdy nie dotarła. Została po prostu zapomniana przez wszystkich tych, którzy twierdzą, iż sprowadzili na Zachód medycynę chińską na przestrzeni ostatnich stu lat. Dzięki niestrudzonym wysiłkom niektórych terapeutów stosujących TMC, takich jak Bob Flaws w Stanach Zjednoczonych, Henry C. Lu w Kanadzie, Claude Diolosa w Europie oraz ich uczniów i współpracowników, odżywianie według Pięciu Przemian nareszcie może zostać uznane za ważną część TMC również na Zachodzie. Jak wynika z naszych doświadczeń dotyczących poradnictwa żywieniowego, nadszedł najwyższy czas, by zaproponować rzeczywistą alternatywę dla pomieszania panującego na zachodnim rynku żywieniowym, które prowadzi do niedoborów energetycznych u naszych dzieci.


BARBARA TEMELIE

, udziela porad żywieniowych w oparciu o zasady Tradycyjnej Medycyny Chińskiej, prowadzi kursy i seminaria na temat odżywiania. W Monachium ma własną poradnię dietetyczną.


BEATRICE TREBUTH

, jest specjalistką w dziedzinie Tradycyjnej Medycyny Chińskiej.